Rusałka i Strzeszynek

Wtorek, 24 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Kategoria Samemu
Rusałka i Strzeszynek
Spokojne kółko dookoła Strzeszynka i Rusałki. Miała być jeszcze Malta, ale jakoś mi się nie chciało. Poza tym mocno wiało.

TURCJA !!!!

Piątek, 20 czerwca 2008 · Komentarze(0)
TURCJA !!!!

Na rower poszedłem po pracy, w przerwie meczu. Spokojnym tempem zrobiłem 2 kółka na Malcie i wróciłem przez miasto do domu. A na placu Wolności... właśnie była 110 minuta dogrywki. No to poczekałem - było warto :). Niesamowita końcówka.

Na działkę

Poniedziałek, 9 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Na działkę

Mieliśmy podjechać z Maleństwem na działkę co by podlać trawkę, ale po drodze zajechaliśmy jeszcze do Anety no i tak żeśmy się rozgadali, że już było za późno, żeby podlewać trawę.

Lampka spisuje się świetnie, acz muszę zmienić tą soczewkę. A teraz jak to piszę, to mi sie przypomniało, że miałem odesłać Tooshowi tę 28 st. na zamianę na 14 st. Ajj, wyleciało mi to z głowy :/

Test lampki

Niedziela, 8 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Test lampki

Udało mi sie zamontować lampkę na kask, ale okazało się, że nie najlepiej mi to wyszło i świeciło za blisko. W domu to potem poprawiłem, ale już nie chciało mi się schodzić na dół. Generalnie zdecydowanie muszę wymienić jednąsoczewkę z 28 st. na 14 st. Zrobiłem zdjęcia, ale są nic niewarte, bo miałem pod ręką tylko telefon :P.

Trasa: kółko wokół Rusałki.

Po długiej przerwie

Sobota, 7 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Po długiej przerwie

Ostatni wpis był prawie miesiąc temu... No ale co zrobić, nie było czasu. Dzisiaj nocna jazda z Kubą i test nowej lampki. Wybraliśmy trasę na Dziewiczą Górę, bo to niedaleko i przyjemnie :).

Lampka rewelacyjna. Kiedyś wrzucę zdjęcia :)

Survival nad Wartą

Niedziela, 11 maja 2008 · Komentarze(7)
Kategoria Różne
Survival nad Wartą

Oj było ciężko dzisiaj, ale po kolei... Najpierw pojeździliśmy po Morasku. Objechaliśmy kilka ścieżek, Kuba zaliczył 2 drzewa :). Najpierw wpatrując się w łańcuch przy niewielkiej prędkości po prostu zahaczył kierownicą o drzewo i gleba. Później na zjeździe z Góry Moraskiej - ta już była bardziej efektowna, ale upadek był naprawdę profesjonalny. Straty: urwana manetka blokady skoku i zaplątany (dosłownie!) w korbę łańcuch.

Chwilę przerwy zrobiliśmy na parkingu sprawdzając na mapie gdzie by tu pojechać, a potem jeszcze przy sklepiku uzupełniliśmy zapasy wody i snickersiczków, bo tak trzeba nazwać te 2 mini batoniki jakie udało nam się dostać :).

Obraliśmy kierunek na poligon i jedziemy, i jedziemy, i jedziemy, gorąco, gorąco, gorąco i dojechaliśmy do Radojewa :). Postój w cieniu, znów mapa i wymyślilimymy żeby wrócić wzdłuż Warty. I wtedy się zaczęło... Z początku było dobrze, ale w końcu postanowiliśmy zjechać z ubitej drogi i wpakowaliśmy się w jakąś łąkę. Łąka jak łąka, widzieliśmy dwie sarny, które dość długo nie zdawały sobie sprawy z naszej obecności. Brnęliśmy przez tę łąkę, zrobił się las, pokrzywy coraz wyższe i miałem głęboką nadzieję nie wywalić się w nie. Przyszedł jednak taki moment, że w końcu obaliłem się w te pokrzywy. Ojejku jak mnie szczypały prawa noga i ręka...

Pod kołami zrobiło się mokro, trzeba było zejść z rowerów i przebijać się przez to bagienko na nogach. Jak już się przebiliśmy natrafiliśmy na jakąś rzeczkę, której nijak nie dało rady przejść, przeskoczyć czy ominąć. No to wróciliśmy tam skąd przyjechaliśmy... Najpierw bagno, potem te pokrzywy, potem łąka i w końcu utwardzona droga. Co ciekawe, nazywała się Nadwarciańska i nią już wróciliśmy do Poznania...

Tutaj druga gleba w drzewo i poszukiwania manetki...


...której niestety nie znaleźliśmy.


Sklepik na Morasku.


Żmija, zaskroniec albo inna tarantula. Jak tylko wyciągnąłem aparat od razu stanęła i zaczęła pozować :P.


Kładka przez rzeczkę. Potem już była tylko łąka, pokrzywy i bagno...


A tu już widoczek znad Warty.


Drugi widoczek znad Warty.


Puszczykówko po zmroku

Czwartek, 8 maja 2008 · Komentarze(2)
Kategoria Różne
Puszczykówko po zmroku

Razem z Kubą, wybraliśmy się do Puszczykówka :). Wyjazd po 19, powrót po 22. Co gorsza, nie miałem swojej lampy, więc wracało się momentami ciekawie :). Na zakończenie zrobiliśmy sobie mały lansik przez miasto - Półwiejska, potem Wrocławska no i Stary Rynek :).

Kuba w nowym stroju jeździ jakby odżywiał się niewiadomo czym :P. Z przodu jechałem naprawdę rzadko :).

Miałem podlać działkę, ale nie było jeszcze wody :(. Zmyliśmy się w trymiga, bo muszki były okropne.


Peace & love :P


Marych stoi jak stał :)

Działka

Środa, 7 maja 2008 · Komentarze(0)
Działka


Mieliśmy do wykonania misję - przywieźć z działki 3 puste butle, aby je następnie napełnić w piątek zawieźć z powrotem i podlać kilka roślin. A wszystko przez to, że na działkach nie włączyli jeszcze wody :(.

Trasę od Kasi do działki zrobiliśmy tego wieczoru 2 razy, bo za pierwszym razem zapomnieliśmy kluczy :). Miła przejażdżka :)



Morasko i poligon

Poniedziałek, 5 maja 2008 · Komentarze(0)
Kategoria Samemu
Morasko i poligon

Krótko przed 11:00 spojrzałem na prognozy pogody - miało padać od 14, więc miałem 3 godziny na rower :). Najpierw zajechałem na kampus UAM zobaczyć się z Kasią, a potem jeżdżąc po Górze Moraskiej, a następnie po poligonie poziom moich endorfin systematycznie wzrastał :). Na zakończenie pojechałem przez Pawłowice do Kiekrza i stamtąd przez Strzeszynek do domu.

Idealnie :). Choć przed rowerem trochę mało, więc nieco się nafutrowałem przed wyjściem.


ul. Huby Moraskie - jakie tutaj stoją wille to huhu....


Kościółek na Morasku.


Góra Moraska poza szlakami. Jak się przyjrzycie to może zobaczycie hopkę :).


To już poligon. I podjazd dla... no właśnie dla kogo?


Pomnik na poligonie, tu raczej nie strzelają, więc nic mi nie grozi :).


Wjazd na poligon. Wjechać może każdy. Ale jak są ćwiczenia to nie radzę.


Jakieś pole (rzepaku?). Chmury deszczowe na horyzoncie - pora wracać.


Przystanek na dworcu. Zaczęło kropić, więc zawinąłem się do domu.


Rusałka

Sobota, 3 maja 2008 · Komentarze(3)
Kategoria Z Maleństwem
Rusałka

Z samego rana (nooo, było już lekko po 10 :P) wybraliśmy się z Kasią na rekreacyjną przejażdżkę nad Rusałkę :). Zaplanowaliśmy 2 kółka i plan zrealizowaliśmy. Mieliśmy też nadzieję, że spotkamy miłego pana z watą cukrową, ale niestety nie pojawił się :(.

Ja przygotowywałem rower, a Kasi się nudziło.


Ach, ten fryz :).


Śmigamy, ale cienie nie dają się zgubić.


A kuku pojedynczo.


A kuku razem.


Śliczny :).


A teraz kilka pozowanych.


Tak wyglądał nasz statyw :), z którego zrobiliśmy kilka ujęć. ednak wszystkich nie wrzucam na stronkę - cenzura :P


Maleństwo zadowolone z rowerowej wycieczki :).