Na rower poszedłem po pracy, w przerwie meczu. Spokojnym tempem zrobiłem 2 kółka na Malcie i wróciłem przez miasto do domu. A na placu Wolności... właśnie była 110 minuta dogrywki. No to poczekałem - było warto :). Niesamowita końcówka.
Udało mi sie zamontować lampkę na kask, ale okazało się, że nie najlepiej mi to wyszło i świeciło za blisko. W domu to potem poprawiłem, ale już nie chciało mi się schodzić na dół. Generalnie zdecydowanie muszę wymienić jednąsoczewkę z 28 st. na 14 st. Zrobiłem zdjęcia, ale są nic niewarte, bo miałem pod ręką tylko telefon :P.
Mieliśmy do wykonania misję - przywieźć z działki 3 puste butle, aby je następnie napełnić w piątek zawieźć z powrotem i podlać kilka roślin. A wszystko przez to, że na działkach nie włączyli jeszcze wody :(.
Trasę od Kasi do działki zrobiliśmy tego wieczoru 2 razy, bo za pierwszym razem zapomnieliśmy kluczy :). Miła przejażdżka :)
Krótko przed 11:00 spojrzałem na prognozy pogody - miało padać od 14, więc miałem 3 godziny na rower :). Najpierw zajechałem na kampus UAM zobaczyć się z Kasią, a potem jeżdżąc po Górze Moraskiej, a następnie po poligonie poziom moich endorfin systematycznie wzrastał :). Na zakończenie pojechałem przez Pawłowice do Kiekrza i stamtąd przez Strzeszynek do domu.
Idealnie :). Choć przed rowerem trochę mało, więc nieco się nafutrowałem przed wyjściem.
ul. Huby Moraskie - jakie tutaj stoją wille to huhu....
Kościółek na Morasku.
Góra Moraska poza szlakami. Jak się przyjrzycie to może zobaczycie hopkę :).
To już poligon. I podjazd dla... no właśnie dla kogo?
Pomnik na poligonie, tu raczej nie strzelają, więc nic mi nie grozi :).
Wjazd na poligon. Wjechać może każdy. Ale jak są ćwiczenia to nie radzę.
Jakieś pole (rzepaku?). Chmury deszczowe na horyzoncie - pora wracać.
Przystanek na dworcu. Zaczęło kropić, więc zawinąłem się do domu.
Późnym wieczorem pojechałem na Dębiec odebrać dopiero co kupiony telefonik :). Pudełk nijak nie chciało się zmieścić do plecaka więc wsadziłem je sobie w gacie. Całe szczęście, że spodenki były na szelkach, bo nie musiałem się obawiać, że mi wypadnie :). Komfort jazdy 2 w skali 1-5 :P.
Najpierw do Kasi, a potem na działkę dokończyć płotek. Ostatnie 3 słupki musieliśmy sobie świecić lampą, bo było już całkowicie ciemno. Następnie powrót do Kasi, 3 skibki + gorący barszcz na rozgrzewkę i do domu :).
Nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić wieczorem to wsiadłem na rower. Przed wyjściem przypomniałem sobie, że wieczorem moja grupa miała robić grilla, więc podjechałem na miejsce i... zostałem :P. Gadka szmatka, robiłem ogólnie za latarnię, ale opłaciło się - dostałem kiełbaskę od Eweliny i Doroty, dziękować :).
...czyli powrót do źródeł :P. W zeszłym sezonie Malta nocą to był względnie stały punkt programu :). Jednak zanim znalazłem się na miejscu zahaczyłem jeszcze o Rusałkę, którą objechałem w 3/4 dookoła.
Nad Maltą nic się nie działo, ino wiaterek dokuczał, bo wiał tak z północnego wschodu i nijak nie dało rady się przed nim schować. Zrobiłem w sumie 2 pełne kółka, przy czym na pierwszym zmierzyłem sobie czas - 11:06.7, co daje średnią w granicach 30 km/h. Ale finał był taki, że opadłem z sił i drugie kółko było już lajtowe. Zatrzymałem się przy źródełku, a potem pstrykałem fotki na mostku i na mecie toru.
Stopień na Cybinie.
Zabawy z "samym wyzwalaczem". Podobają mi się te kreski :).
Halogen ładnie świeci, ale już niedługo przejdzie do rezerwy.
Widoczek w stronę stoku narciarskiego (po lewo) i centrum (środek i prawo).
Mini hangarek na maxi kajaki, a na piętrze (chyba) pokoje dla gości.
Jednak nie przesmarowałem drugi raz łańcucha wczoraj wieczorem, bo przysnąłem nad notatkami z polityki gospodarczej i już mi się nie chciało...
Przed południem wyskoczyłem na Górę Morasko. Pokręciłem się nieco dookoła i wróciłem do domu. W otoczeniu lasów w ogóle nie wiało i momentami robiło się gorąco. Znalazłem też fajną hopkę przy zjeździe ze szczytu. Podjechałem jeszcze pod oczyszczalnię ścieków skąd rozciąga się panorama na Poznań i zjechałem na dół wzdłuż starego toru 4X. Nie chcąc wracać asfaltem wjechałem z powrotem do lasu. Wyjeżdżając zza zakrętu natknąłem się na sarnę :). Czmychnęła z prędkością światła...
Rezerwat przyrody "Meteoryt Morasko"
Tabliczka informacyjna na szczycie 153 m n.pm. (czyli tyle co nic, ot pagórek :P)
Duży na samym szczycie :). Wspomniana hopka. Najazd z góry i 1,5 m w powietrzu.
Jeden z kraterów po meteorycie.
Panorama Piątkowa.
W oddali widać punkt widokowy na Dziewiczej Górze.
Stary tor do 4X. Poskakałbym sobie, ale jakoś miałem cykora...
Po południu wyskoczyłem jeszcze z Bierą w okolice Malty. Miało być rekreacyjnie, ale wyszło jak zwykle :P. Jak był wmordewind to pociskaliśmy, jak wiało z tyłu to też pociskaliśmy. Ogólnie cały czas pociskaliśmy... I teraz jestem dętka :)