Zapomniałem wziąć z pracy pen'a i glukometr. Oczywiście kapnąłem się dopiero w domu, więc zjadłem obiad i pojechałem do M1.Przy okazji odebrałem po drodze baterie do lampek.
Po 7 godzinach nudów w pracy pojechaliśmy na wcześniej już zaplanowaną wycieczkę nad Maltę. Trasa ta co zwykle, spokojna i bezpieczna nawet po zmroku. Na dworze około 15 stopni, a z powrotem to chyba nawet było mniej.
Spacerowym tempem, na pełnym luziku przez Dębiec do lasków nad Wartą, a potem wałem do Hetmańskiej i z powrotem Dolną Wildę przez Dębiec do domu. Gdy tylko weszliśmy do domu z nieba dosłownie lunęło :).
Znowu było gorąco, znowu miałem wolne przedpołudnie i znowu poszedłem pojeździć :). Dzisiaj trochę dalej, bo do Rogalina. Pałac z zewnątrz już odnowiony, ale w środku w dalszym ciągu trwają prace renowacyjne. Mauzoleum po staremu, tu się nic nie zmieniło :).
Żar lał się z nieba i zamiast siedzieć w domu wzięło mnie na rower. Zebrałem się raz dwa i pojechałem do Puszczykowa. Duży plus całej trasy to to, że przez większą część jest ścieżka rowerowa i jedzie się na luziku :). Muszę tylko zmienić te opony w końcu...