Pogoda była świetna, około 10 stopni, ale za to bezwietrznie i słonecznie :). Trochę się spóźniłem na zbiórkę, bo... na moście Mieszka I stał... stary most Rocha! Ciekawy widok :). W związku z tym musiałem się cofnąć do Mostowej i przejechać przez Wartę nowym Rochem :P.
Z Łagodą zrobiliśmy 3 kółka jedno za drugim, nie spiesząc się zbytnio, była okazja nieco pogadać, a i czas mieliśmy bardzo dobry. Jednym słowem - miodzio :D.
Pojechałem na os. Oświecenia aby odebrać zakupione na Allegro nożyki do maszynki do golenia :). Potem jeszcze wpadłem do zboru, gdzie zostawiłem dla pastora płyty. Silny wiatr powodował, że jeździło się momentami bardzo przyjemnie i niejedno auto na mieście "łyknąłem" :). Gorzej jak powiało w twarz...
Po długiej przerwie w końcu wyskoczyłem na rower :). Łagoda ma spuchniętą kostkę, więc nie mógł mi towarzyszyć, a szkoda... Pogoda była rewelacyjna, zero wiatru, sucho, choć mogłoby być nieco cieplej. Troszkę mnie przewiewało na klacie i ramionach, a to znaczy, że przydałaby się jakaś kurtka windstopperem, ale to chyba od Gwiazdora by musiało być, bo to droga impreza :P.
Klasyka, spotkanie o 6:30, 3 kółka i do domu. Łagoda się wyłamał i jak sobie pojechałem to zrobił jeszcze czwarte kółko. A niech mu będzie na zdrowie... :)
Najpierw skoczyłem do Myszabitu, bo w piątek zapomniałem zrobić kilku rzeczy no i musiałem zostawić pieniądze dla Tomka, a potem na Malcioka. Wiatr pd-zach. czyli całkiem przyjemny. Objeżdżając Maltę zgodnie z ruchem wskazówek zegara uzyskuje się bardzo przyjemny efekt. Jadąc północną ścieżką mamy wiatr mocno w plecy, a z kolei po południowej stronie jesteśmy całkiem przyzwoicie osłonięci drzewami :).