Zakupy w Puszczykowie

Środa, 18 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria Z Łagodą
Zakupy w Puszczykowie

Wstępniak
Na dzisiejszą wycieczkę wybieraliśmy się jakieś 3 tygodnie pomijając fakt, iż pierwotnie mieliśmy pojechać do Puszczykowa jeszcze w maju w trakcie długiego weekendu :). W końcu nam się chciało, wreszcie nie padał deszcz, no i w planach była kapiel w Jarosławcu :). Zdjęć niestety tyle co kot napłakał, bo aparat doszedł do wniosku, że nie będzie współpracował :(

Najpierw Rusałka :)
Zanim przyszedł czas na rower, był czas na inne przyjemności. Pojechaliśmyz Kasią nad Rusałkę aby się przekąpać. Czystość i przejrzystość wody pozostawia wiele do życzenia, ale nie bądźmy wybredni, w końcu w wodzie byliśmy zaledwie 15 minut. Dłużej nie dało rady, bo na plaży zostawiliśmy przecież plecaki, a robiło się coraz gęściej. Potem obiad w domu (specjalność zakładu - makaron z serem) i Kasia do pracy, a ja na rower.

Żar się leje
Uff, gorąco jak w piecu. Jadąc po mieście starałem się by jak najkrócej być w niezacienionym miejscu i w miarę mozliwości nie zatrzymywać się na światłach obok aut. Rezultat był taki, że na zielone światło czaiłem się pod najbliższym drzewem, gdzieś na chodniku :). 15 minutowe spotkanie z Kasią na dworcu przed jej pracą w celu zakupienia kremu do opalania dla mnie - strasznie się zjarałem wczoraj :P. Ooo jak przyjemnie było postać przed klimatyzowanym Rossmanem :).




Co by było gdyby...
...gdyby nie źródełko na Malcie. Było mi tak gorąco, że nalałem sobie pełny bidon lodowatej wody, 1/3 wypiłem, 1/3 wylałem sobie na kask, kark (spłyneło na plecy), a resztę po 15 minutach wylewałem, bo była już ciepła! Zrobiłem w sumie 2 kółka i ruszyłem do Babek, bo zrobiła 14:45, a ja nie byłem pewny czy trafię :P.

Luzik - trafiłem
Trasa banalnie prosta - wystarczy skręcić zaledwie...hmm...4 razy zaledwie :P. Jak na kilkanaście kilometrów to mało :P. Już w Babkach przystanąłem przy lokalnym sklepie celem zakupu wody. Zaraz potem podjechałem pod jednostkę Łagody. Wyjechał zza budynku jak rasowy kolarz i już chciałem mu pstryknąć fotkę, ale przypomniałem sobie, że to jest teren wojskowy i za bramą stoi uzbrojony wartownik :P.

Do Puszczykowa!
Poza miastem pogoda zupełnie inna. Tzn. gorąco jak pies było w dalszym ciągu, ale zaczęło mocniej wiać. Najpierw z prawej strony, ale gdy w Rogalinie skierowaliśmy się na Zachód no to już mieliśmy wmordewind i tempo spadło (do Rogalina Łagoda prowadził i kręcił naprawdę żwawo, pewnie przez te żołnierskie obiadki w stołówce). Na szczęście po około 3 km znou skręciliśmy w prawo w droge osłonietą lasem, więc się uspokoiło.

Wyżej już chyba nie można było...
Sklep z odzieżą rowerową to bardzo specyficzny sklep. Mieści sie chyba na najwyższym wzniesieniu Gór Puszczykowskich. Jak tylko zaczął się podjazd zrzuciłem łańcuch z przodu na najmniejszą tarczę (Łagoda chyba też, ale nie wiem, nie zaglądałem mu między nogi :P) i powolutku powolutku dojechaliśmy. Zziajani, zdyszani, spoceni i w ogóle fuj wpakowaliśmy się z rowerami do sklepu.

Takie same wzory? A co!
Zamierzałem kupić sobie koszulkę z długim rękawem, Łagoda również. Poszliśmy na stojak gdzie są końcówki serii, bo wiadomo, że taniej :). Była koszulka w tym samym wzorze, co Łagody krótka koszulka, dwa rozmiary - 10 i 12. Właściciel, bardzo miły facet, doradził Łagodzie 12. Mnie ten wzór też się podobał, więc założyłem 10 - trochę luźna, długość OK no i rękawy też OK! Super, pełnowartościowy towar za mniej niż pół ceny! Skoro taka okazja to zacząłem się od razu zastanawiać nad krótkim rękawkiem z tym samym wzorem. Skusiłem się, jak facet spuścił z ceny 10 zł :D. Zanim zapłacilismy, właściciel zrobił nam jeszcze małą prezentację bielizny z mikrowłókien i opowiedział w tym czasie co nieco o firmie (okazuje się, że najlepiej sprzedają im się ciuchy za granicą - przede wszystkim w Australii, kto by pomyślał). Łagoda wziął jeszcze ocieplacze na kolana, o których też może pomyślę, jak już się dowiem jak się sprawują.

No to chlup
Zgodnie z planem następnym punktem wycieczki była kąpiel w Jarosławcu. Mnóstwo ludzi, mnóstwo rowerów i straszny zgiełk. Krótka kąpiel, blisko brzegu (obawa przed skurczem), po kanapce, soczku, wodzie i jazda do domu. Skorzystałem z okazji i założyłem sobie nową koszulkę. Teraz wyglądalismy z Łagodą jak profesjonalny team :D.



Ah, to spojrzenie - bezcenne
Za koszulkę można płacić gotówką, ale to spojrzenie Gosi na nasz widok, ubranych w te same koszulki - bezcenne :P. Szkoda, że nie zrobiliśmy sobie zdjęcia, ale będzie jeszcze niejedna okazja. Posiliłem sie rybą po grecku oraz porcją schłodzonego arbuza (mniam!) i pojechałem do domu.


Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cztwa

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]