Północno-zachodni klin zieleni :)
Wtorek, 10 kwietnia 2007
· Komentarze(0)
Kategoria Z Maleństwem
Północno-zachodni klin zieleni :)
Po zakupieniu pompki (z wężykiem, za 11,50) i napompowaniu kółek wyruszyliśmy z Maleństwem na kolejną rekreacyjną wycieczkę. Pojechaliśmy z wiatrem szosą na Golęcin, tam zjechaliśmy do Rusałki i korzystając z osłony lasu skierowaliśmy się w stronę Strzeszynka. Bardzo przyjemna ubita leśna ścieżka wzdłuż Bogdanki z kilkoma pagóreczkami - w sam raz na drugi raz :).
Po drodze spotkaliśmy wielgaśnego ślimaka, którego prawie najechałem. Zatrzymaliśmy się zaraz przy ławeczce i strzeliliśmy sobie z Kasią nawzajem kilka fotek. W międzyczasie minął nas kłusem zawodowy jeździec na pięknym rumaku. Dojechaliśmy do ulicy Biskupińskiej, znów przerwa na kilka fotek i z kopyta pod gorę. Pokręciliśmy się jeszcze po Strzeszynie w poszukiwaniu ulicy Jeziorańskiej i na spokojnie wróciliśmy do domu.
Wrzuciliśmy na patelnię białą kiełbaskę, a później zajadając się nią rozegraliśmy 2 partie w warcaby (raz był remis, drugi raz - nie wygrałem :P).
Obiecane fotki:
1) Los Dużos Ślimakos

2) Wytrawny jeździeć płci żeńskiej ze swoim rumakiem

3) Nasze rowerki i moje Maleństwo :)

4) Ja z rowerem w ujęciu pozowanym

5) A tutaj razem z Maleństwem przed podjazdem ulicą Biskupińską
Po zakupieniu pompki (z wężykiem, za 11,50) i napompowaniu kółek wyruszyliśmy z Maleństwem na kolejną rekreacyjną wycieczkę. Pojechaliśmy z wiatrem szosą na Golęcin, tam zjechaliśmy do Rusałki i korzystając z osłony lasu skierowaliśmy się w stronę Strzeszynka. Bardzo przyjemna ubita leśna ścieżka wzdłuż Bogdanki z kilkoma pagóreczkami - w sam raz na drugi raz :).
Po drodze spotkaliśmy wielgaśnego ślimaka, którego prawie najechałem. Zatrzymaliśmy się zaraz przy ławeczce i strzeliliśmy sobie z Kasią nawzajem kilka fotek. W międzyczasie minął nas kłusem zawodowy jeździec na pięknym rumaku. Dojechaliśmy do ulicy Biskupińskiej, znów przerwa na kilka fotek i z kopyta pod gorę. Pokręciliśmy się jeszcze po Strzeszynie w poszukiwaniu ulicy Jeziorańskiej i na spokojnie wróciliśmy do domu.
Wrzuciliśmy na patelnię białą kiełbaskę, a później zajadając się nią rozegraliśmy 2 partie w warcaby (raz był remis, drugi raz - nie wygrałem :P).
Obiecane fotki:
1) Los Dużos Ślimakos

2) Wytrawny jeździeć płci żeńskiej ze swoim rumakiem

3) Nasze rowerki i moje Maleństwo :)

4) Ja z rowerem w ujęciu pozowanym

5) A tutaj razem z Maleństwem przed podjazdem ulicą Biskupińską
