Marcelin i Junikowo
Czwartek, 4 czerwca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Samemu
Następnego dnia miało być zaliczenie z Rynku instrumentów pochodnych, ale ja miałem w ostatnim tygodniu tak beznadziejne cukry, że musiałem w końcu pójść na rower. Pogoda była raczej kiepska, nie było słońca, było wilgotno i w każdej chwili mogło zacząć padać, a do tego wiał silny wiatr :). Jedyną opcją był las i wybór padł na Marcelin, bo tam najbliżej. Ogólnie to nuda tak się kręcić bez celu (już ciekawsze jest chyba kręcenie kółek na Malcie), więc objechałem dookoła cmentarz na Junikowie i postanowiłem pojechać jeszcze na Rusałkę, ale na Dąbrowskiego zaczęło delikatnie kropić. Sprawdziłem skąd to leci i jakie jest prawdopodobieństwo, że będzie padać mocniej i stwierdziłem, że... czas wracać do domu, a i tak ostatnie 4 minut jechałem już w deszczu.